Catering eventowy
Od lat działamy w branży eventowej i znamy ją niemal od podszewki. Kilka razy zdarzało się, że żałowaliśmy iż na imprezę nie wzięliśmy z domu kanapek i termosu z herbatą. Dziś na temat eventowego wyżywienia osób z obsługi eventu / wesela.
Eventowy catering
Jak kilkugodzinny (a już tym bardziej całodniowy) event, to jedzenie musi być. Uczestnikom eventu trzeba zapewnić posiłki i napoje. To eventowe abecadło. A co z osobami z tzw. obsługi imprezy? DJ-em / zespołem, z fotografem, w paroma innymi osobami które pracują, aby event przebiegał jak należy? Czy mają chodzić głodne, a może powinny wziąć ze sobą kanapki z domu?
O to pytać nawet nie trzeba. I nie trzeba mieć tego w umowie, choć niektórzy mają (na pewno DJ-e i muzycy grający na weselach). Każdy jest człowiekiem i musi co jakiś czas cokolwiek zjeść i napić się. To natura ludzka, a nie widzimisię. Poza tym człowiek głodny – to zły. Choć w branży eventowej w 99% jest to dla każdego oczywiste, napiszemy o pojedynczych przypadkach, odbiegających od standardu.
Skąpstwo i cwaniactwo czy amatorszczyzna?
Pierwszy przykład, znana firma (do dziś pamiętam nazwę) i prywatny event z okazji bodaj urodzin szefa. Ekskluzywne miejsce, towarzystwo w wytwornych ubraniach, byli też dwaj znani sportowcy, biznesowi koledzy jubilata. Pięknie ustrojone stoły, ekskluzywne dania podawane przez kelnerów, i tak dalej.
Do tego karykaturzysta, jak zwykle mozolnie tworzący dowcipne karykatury gości zatrudniony na kilka godzin wieczornych. Wszystko było na głównej sali, strzeżonej przez kelnerów. Nie padło (niemal) standardowe pytanie: – Może pan się czegoś napije? Po dwóch godzinach doprosiłem się szklanki z sokiem, a młoda przedstawicielka firmy eventowej która go przyniosła sprawiała wrażenie, że sama by się cokolwiek napiła.
Kilka zdań wymienionych z innymi osobami z obsługi imprezy i już wiem: nie będzie żadnego jedzenia, bo wszystko jest dla gości. Wyliczona liczba posiłków, żadnych nadprogramowych posiłków, resztek, czegokolwiek. Nawet główna osoba z firmy eventowej obecna na imprezie (może to była nawet jej szefowa?) była zdziwiona i z każdą minutą coraz bardziej głodna.
Towarzystwo bawiło się najlepsze i nawet nie podejrzewało, że wszyscy pozostali (ci z obsługi imprezy) są zwyczajnie głodni. Po 4-5 godzinach pojawił sie promyk nadziei. Jedna z młodych pań z agencji szepnęła przez ramię, że w sali obok jest coś do zjedzenia.
Wszedłem i widzę. Kilka głodomorów pałaszuje jabłka i herbatniki z wielkiego kosza stojącego na środku stołu, popijając zimnym napojem gazowanym. Zdziwienie na bok, głód zwyciężył – zjadłem jabłko, a potem coś wypiłem.

Piknik rodzinny i catering eventowy
Gdybym to ja był na tym pikniku, wykłócałbym się. Ale to było dwóch kolegów, też z karykatury.com. Sobota, duże miasto, całodzienny, rodzinny piknik w okolicach wakacji. Słońce, masa atrakcji i stragany ze smakołykami. Niestety, wydzielane. Każdy, kto daje część swego kuponika – dostaje stosowną potrawę albo picie. Kto kuponika nie ma – nic nie może dostać. Takie zasady.
Po kilku godzinach rysowania, zgłodniali i spragnieni (praca w upale!) karykaturzyści którym osoby ze straganów odmawiali podania czegokolwiek, musieli wyjść na zewnątrz zagrodzonego terenu na którym odbywał się piknik i szukać najbliższego sklepu spożywczego. Po 20 minutach coś sobie kupili i mogli wrócić do rysowania. Ale wkurzeni byli na maxa i nie ma się czemu dziwić.
Organizacyjne nieporozumienie
Tym razem kilkugodzinny event w centrum handlowym, bodaj woj. kujawsko-pomorskie. Wszystko super, po 3 godzinach mamy przerwę. Drugi karykaturzysta podpytuje mnie, czy jest przewidziane jakieś jedzenie albo dłuższa niż 10 minut przerwa na posiłek. – Bo jak nie, to nie ma sprawy, jestem przygotowany. Przywiozłem solidne kanapki z domu, a przed pociągiem rano nie jadłem – mówi kolega.
Z organizatorką nic nie było ustalone, od jakiegoś czasu gdzieś zniknęła. – Jak jesteś głodny, jedz swoje kanapki, ja nie jestem jeszcze głodny – powiedziałem koledze. Ucieszył się, przycupnął przy jakimś stoliku i pochłonął przywiezione kanapki, czymś popijając (akurat napoje w butelkach były).
Po 10 minutach zadowolony, najedzony kolega zerka na mnie i zauważa „szefową” – organizatorkę eventu. Podchodzi do nas i z uśmiechem pyta: – Pewnie panowie są głodni? To co, zapraszam na jedzonko!!!
Catering eventowy – tekst: (c) Karykatury.com